Dziś piramidki po drodze do pracy

Dziś kolejne zawody z cyklu ŚLR. Dojazd do Sandomierza przebiegł bez problemów lecz gorzej z pogodą deszcz i zimno ( około 5 stopni). Samopoczucie świetne bałem się tylko o kondycję po przebytej jelitówce ale było ok. Trasa szybka, łatwa technicznie przebiegała przez okoliczne sady. Na czas wyścigu przestało padać i temperatura wzrosła do 10 stopni. W granicach 20 km miałem problemy z przednią przerzutką ,krótka naprawa i do końca jakoś dojechałem, lecz o płynności zmiany biegów nie było mowy. Najbardziej zadowolony jestem z samego finiszu 250m podjazdu po bruku średnia tarsza i na 40m przed metą wyprzedziłem dwóch kolarzy z którymi jechałem od 50 km, cudowne uczucie. Czekam tylko jak to przełoży się na wyniki których jeszcze nie ma. Powrót z zawodów był trudniejszy bo dopadła nas awaria teamowego wozu. Wiejscy mechanicy cynią cuda, zmontowali nam porządną prowizorkę napinacza paska alternatora i dalej dojechaliśmy spokojnie.

Wyniki open 47/79 w kat m2 21/31 czas 3:09:59

Tym razem wróciłem przez Rydzynki.

PO okolicy.

Plan był jechać do Częstochowy lecz jelitówka skutecznie przeszkodziła. Wyjechałem przejechać się po okolicy lecz coś sił brakowało i wolałem być bliżej domu.

Ciężka służba i dodatkowo jelitówka to zła para do jazdy.