- Kategorie bloga:
- >100.122
- accent zimówka.196
- Czasówka Felt B12.18
- do i z pracy.456
- focus izalco.61
- merida road race 901.795
- MTB.91
- szosa.1056
- trenażer.112
- zawody.80
ŚLR Suchedniów
Niedziela, 21 sierpnia 2011 | dodano:23.08.2011 Kategoria MTB, zawody
- DST: 95.00km
- Teren: 80.00km
- Czas: 06:41
- VAVG 14.21km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temp.: 27.0°C
- HRmax: 189 (100%)
- HRavg 153 ( 81%)
- Kalorie: 6090kcal
- Podjazdy: 1600m
- Sprzęt: to już było rama pękła.
- Aktywność: Jazda na rowerze
Miało być pięknie i szybko a było ....... Zacznę od początku. Pierwsze kilometry szybka jazda z blaciku super frajda , pierwsze błota i pierwsze problemy. Od zawodnika jadącego przede mną dostałem z gałęzi i krew trysnęła ale błotko zalepiło -jadę dalej. Jakieś 2 km. dalej spada łańcuch i zakleszcza się między ramię korby i dużą tarczę tracę ok.10min. Jadę dalej i gonię.pierwsze okrążenie(rozjazd ok.46km)robię w czasie ok.2:20. na 33km tracę licznik kabelek się urwał odczuwam duży jego brak. Wielka tragedia miała się dopiero rozegrać. Osobiście mam żal do 2 i 3 bufetu-poprosiłem o napełnienie bukłaka. Po ok. 5km okazało się że napełnili go tylko w niewielkiej jego części. Odwodnienie było tak duże, że momentami miałem problemy z koordynacją ruchów. Po 3 bufecie złapałem 2 kapcie w odstępie 1 km. dołujące psychicznie widząc jak ostatni zawodnicy z dystansu master cię wyprzedzają. Przy tak dużym odwodnieniu pościg nie miał sensu i celem było dojechać do mety. Przed 4 bufetem dogoniłem jakimś cudem zawodnika i na zjazdach nawet odskoczyłem do mety jakieś 7km. i bluzgając pod nosem dojechałem do mety. Zapomniałem dodać o glebie na zjeździe ale szybko się pozbierałem. Trochę statystyki na pierwszym kółku miałem czas 2:20( 46km) a na mecie 95km czas 6:41 to daję że ostatnie 49km przejechałem w czasie 4:40. Wyniki open 57/60 w kat m2 24/25
Komentarze
No,Tomasz nieźle był zdenerwowany,jego słowa na mecie weź nie wku....jaj mnie sama mówi za siebie,a warga opadła mu do samej ziemi co też mogło go spowolnić;))Ale słowa uznania,twardy był do końca;)
daras - 08:31 wtorek, 23 sierpnia 2011 | linkuj
Widać było po Tobie jak wiele wysiłku Cię to kosztowało. Najważniejsze, że się nie poddałeś. Ciężka była ta trasa ja jestem jeszcze bardzo obolały.
mavic - 07:55 wtorek, 23 sierpnia 2011 | linkuj
Komentuj